Menedżer pani Gessler poprosił o fakturę, żeby później zapłacić. Zażądałam gotówki lub płatności kartą. Po północy przyjechała pani Gessler. Była wściekła, używała ordynarnych słów. Do stróża, który pilnował wózka z bagażami, rzuciła: "co się ***** tak na mnie patrzysz?". Ja usłyszałam, że jestem głupia, skoro pracuję w takim miejscu, gdzie menedżer hotelu jest świrem.
Recepcjonistka twierdzi, że hotel udzielił celebrytce rabatu na kwotę 1 000zł, ale to było dla niej za mało. Według relacji obsługi hotelu gwiazda "TVN"-u z telefonem przy uchu, rozmawiając, poszła prosto do samochodu i odjechała. Ostatecznie zapłaciła za pobyt kartą.
Dla mnie to sytuacja zupełnie niewyobrażalna w czterogwiazdkowym hotelu - mówi Gessler. Obsługa popełnia cały łańcuszek błędów. Zostaję poproszona o przeniesienie się z apartamentu, który zarezerwowałam do pokoju, gdzie - jak się okazuje - mieszka już jakaś para. Dają mi w końcu apartament na poddaszu, gdzie nie działa klimatyzacja, chyba że ktoś chce sobie podgrzać powietrze do 36 st. W normalnych warunkach przyszedłby do mnie menadżer hotelu, przeprosił i porozmawiał na temat rabatu, który mi się po prostu należy. A menadżer sam decyduje, że daje zniżkę 30 procent i nie pyta klienta o zdanie. Poza tym jest nieuchwytny na telefon, bo się obraził, co już zakrawa na ponury żart.
źródło: Pudelek.pl
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz